W tym dniu ja czyli Wiktoria wyjeżdżam na wakacje w odwiedziny do mojej mamy Elżbiety.Nie jadę sama będą ze mną moja córka i mąż.Więc gdy wstałam dzisiaj rano za sprawą mojej córki która strasznie nie mogła się doczekać spotkania z babcią wskoczyła nam do łóżka i zaczęła po nas skakać,więc Gerard wstał zabrał ja i pozwolił mi spać.Gdy znowu się obudziłam poczułam zapach śniadania oraz usłyszałam muzykę i śmiechy.Postanowiłam wstać i się oporządzić-więc podeszłam do szafy-wyjęłam sobie ubrania-już takie jak na podróż.Po czym poszłam do łazienki.Wzięłam prysznic,zrobiłam lekki makijaż,uczesałam włosy oraz się ubrałam.Stanęłam przed lustrem jak każda kobieta i popatrzyłam czy dobrze wyglądam.No z Kolumbii do Londynu kawałek drogi jest.Wyszłam z łazienki i od razu skierowałam się na balkon.Otworzyłam drzwi balkonowe i zaciągnęłam się powietrzem.
-Aaaaahhhhhh....zapach Kolumbijskiego powietrza....niezastąpiony-powiedziałam do siebie i podeszłam do poręczy.Nagle poczułam że ktoś mnie przytula,oczywiście to był Gerard.
-Nad czym myslisz?-spytał
-A nad tym,że będę tęsknić za ciepłym klimatem Kolumbii-westchnęłam-W Londynie jest o wiele zimniej. Obróciłam się do niego.
-No i co?-zdziwił się-Jedziemy do twojej mamy.
-Wiem-westchnęłam,i w tym momencie zorientowałam się,że nie ma z nami Amelii.-Chwila a gdzie Amelia?-wystraszyłam się.
-Spokojnie ogląda bajki-odparł,a ja wypuściłam powietrze z ulgą.Po czym oboje skierowaliśmy się na dół.
Mała tak jak powiedział Gerard oglądała bajki.A ja poszłam zjeść śniadanie.Po ok.30 min. byliśmy już gotowi do drogi.Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy na lotnisko a tam pierwszym samolotem do Londynu.
---------------------------------------------------------------------------------
I jak sie podoba?